czwartek, 11 lipca 2013

[ projekt denko ]

Dziś chciałabym Wam przedstawić produkty, z którymi w ostatnim czasie się pożegnałam. Są wśród nich zarówno te godne polecenia, jak i te, których na pewno już więcej nie kupię.


[ L'oreal Mega Volume Collagene ]



Opis: 
Mega Volume Collagene to pierwszy tusz ze skoncentrowanym kolagenem*. Rozdziela i megapowiększa rzęsy, nasycając je czarnym kolorem.
* od L’Oréal Paris; w porównaniu z Extra Volume Collagene+.
Specjalna gęsta szczoteczka z miękkim włosiem otula je odpowiednią ilością tuszu i sprawia, że nabierają one objętości. Tusz nie kruszy się i nie rozmazuje, nie pozostawia również grudek i nie skleja rzęs. 
Intensywną czerń tuszu zapewnia polimer Black Booster, który sprawi, że twoje spojrzenie będzie wyjątkowo głębokie i wyraziste.
Innowacje i skłądniki:
- skoncentrowany kolagen
-szczoteczka grubsza, niż tradycyjna,
- nasycony kolorem Polimer Black Booster.

Cena: ok 50 zł

Moje wrażenia:
Do kupna tego tuszu namówiła mnie koleżanka. Raczej ciężko mnie było nazwać miłośniczką tych droższych maskar. Po zakończeniu żywota przez moją Volume z Maybelline postanowiłam dać szansę L'oreal'owi i nie zawiodłam się. Przez pierwsze dwa tygodnie chciałam rzucić ją w kąt - strasznie rzadka, sklejała rzęsy itd. Jednak po dwóch tygodniach od jej otwarcia zakochałam się w niej. Gdy już trochę zgęstniała stała się idealna. Moje rzęsy wyglądały jak z reklamy a ja sama po nałożeniu jej rano sterczałam codziennie przed lusterkiem pełna podziwu. Obecnie czekam na jakąś promocję, co by nie zbankrutować :-)


[ AA Therapy Intensive  - esencja na zmarszczki mimiczne ]


Opis: 
Preparat zawiera układ biomimetycznych peptydów, które zmniejszając kurczliwość mięśni twarzy, widocznie spłycają zmarszczki mimiczne. Formuła ChroNOline i biotyna zapobiegają utracie elastyczności włókien kolagenu i elastyny, a także pobudzają ich odnowę. Obecnosć filtrów UVA/UVB (SPF 15) chroni przed fotostarzeniem skóry, a witamina E łagodzi skutki stresu oksydacyjnego związanego ze stresem i negatywnym oddziaływaniem czynników zewnętrznych. Do skóry zmęczonej, z widocznymi zmarszczkami, narażonej na szkodliwe działanie środowiska zewnętrznego (smog, klimatyzacja, promieniowanie UV)
Dla osób powyżej 25 roku życia.

Cena: ok 60 zł

Moje wrażenia: 
Używana praktycznie codziennie nie dała żadnego bardziej spektakularnego rezultatu. Poleciła mi ją sprzedawczyni w Superpharm. Zdecydowanie nie był to traf w dziesiątkę. Pomimo fajnej konsystencji i dobrego opakowania nie powaliła mnie na kolana.

[ Alterra - Aloe Vera Tagescreme - krem na dzień do skóry wrażliwej ]


Opis:
Krem na dzień z Alterra to uspokajająca i harmonizująca pielęgnacja nawilżająca dla skóry wrażliwej. Wartościowe oleje roślinne, jak olej z avocado, jojoba i migdałowy, wyrównują Twoją skóre i nadają jej uczucie spreżystosci. Cenne ekstrakty roślinne z Aloe Vera i zielonej herbaty nawilżają skóre. Krem nadaje się jako baza pod make-up.
Cena: ok 12 zł
Moje wrażenia:
Kiepściutko. Jedyne co krem robił to tworzenie nieprzyjemnego filmu na skórze. Zdecydowanie nie nadaje się na krem pod makijaż, który wręcz rolował się na tym specyfiku. Cała skóra po jego użyciu lepiła się. Nie polecam. 

[ Odżywczy żel pod prysznic Dove ]


Opis:
Odżywczy żel pod prysznic Dove zawiera formułę NutriumMoisture, dzięki czemu unikalna kompozycja składników nawilżających została wzbogacona o lipidy identyczne z tymi naturalnie występującymi w skórze. Wchłania się i doskonale odżywia skórę podczas kąpieli. Codzienne stosowanie pomaga przywrócić naturalne piękno skóry i zachować je na długi czas.

Cena: ok 10 zł

Moje wrażenia:
Dostałam go na święta i szczerze powiem podchodziłam do niego dosyć sceptycznie. Jednak bardzo miło się zaskoczyłam. Super kremowa konsystencja, ładny i delikatny zapach a do tego spełniona funkcja nawilżenia ciała. Na pewno jeszcze do niego powrócę, bo jest na liście ulubieńców.


[ Szampon Babydream ]



Opis:
Delikatnie i dokładnie oczyszcza skórę głowy i pielęgnuje włosy niemowlęcia. Proteiny pszenicy zapobiegają elektryzowaniu się włosów.
Szampon może być także stosowany do codziennej pielęgnacji włosów przez dorosłych. Produkt zawiera rumianek i pantenol. Nie zawiera barwników i konserwantów oraz składników pochodzenia zwierzęcego.

Cena: ok 4 zł

Moje wrażenia:
Bardzo delikatny szampon, jednak niesamowicie plątał mi włosy. Pomimo dobrych chęci i świadomości, że zrobi dobrze moim zniszczonym po ombre włosom zużyłam go przede wszystkim do mycia pędzli.


[ Dairy Fun - scrub/peeling do ciała o zapachu mango-brzoskwinia ]


Opis:
Peeling do ciała o zapachu mango i brzoskwini, dzięki wyjątkowej recepturze bazującej na naturalnych składnikach delikatnie masuje Twoje ciało i usuwa martwe komórki naskórka. 
Zawiera wosk pszczeli o działaniu odżywczym i wygładzającym, naturalne oleje zapobiegające wysuszaniu i tworzące ochronną warstwę na skórze oraz witaminę E, która chroni przed negatywnym wpływem wolnych rodników.
 
Peeling zamknięty jest w pięknym ceramicznym słoiku.

Cena: ok 24 zł

Moje wrażenia:
Piękny zapach, super konsystencja, lekko tłustawy i po kąpieli zostawiał na skórze tłusty film, który jak najbardziej mi odpowiadał. Poza tym zostawiał piękny zapach na skórze, który było czuć nawet następnego dnia. Niespodziewanie bardzo ładnie podziałał na krostki na ramionach całkowicie je likwidując. Piękny słoiczek, który wykorzystuję teraz w innych celach jednak jak widać niektóre elementy po kontakcie z wodą delikatnie zardzewiały. Mimo wszystko mój faworyt i na pewno jeszcze do niego wróce, może jednak tylko w drugiej wersji zapachowej - karmel/jabłko.



środa, 3 lipca 2013

[ domowe lody dla ochłody ]


Kilka dni temu Nieesia25 na swoim blogu zaprezentowała własnoręcznie robione lody. Nabrałam ochoty i od razu skoczyłam do Rossmanna poszukać wyżej pokazanych "opakowań". Kupiłam truskawki, zmiksowałam, dodałam odrobinę cukru i po wlaniu do foremek wrzuciłam do zamrażarki na jakieś 24h.
Dziś zanim zdąrzyłam wrócić z pracy do domu już mąż dorwał się do zamrażarki stąd ubytek na zdjęciu :)

Że też wie zawsze gdzie szukać :)

Polecam robienie lodów samodzielnie = zdrowo i smacznie :)




Pozdrawiam,
diabelnieanielska

wtorek, 2 lipca 2013

[ she runs the night ]


W ubiegłą niedzielę odbył się w Warszawie bieg organizowany przez NIKE+ pod wdzięcznym tytułem "She Runs The Night" okrzyknięty pierwszym, naprawdę kobiecym biegiem w Polsce.
Pierwotną datą biegu był 9 czerwca jednak z powodu gigantycznej ulewy jaka przeszła nad stolicą bieg został odwołany i następnie przełożony na 30 czerwca.



Aby wziąć udział w imprezie wystarczyło zarejestrować się na stronie NIKE+ a następnie zgłosić się do biegu i wnieść opłatę. W moim przypadku wystarczyła rejestracja na NIKE+, ponieważ w moim miejscu pracy organizowana była zbiórka osób, które chciałyby wziąć udział i pracodawca pokrył koszty zgłoszeń. Ot taki plus pracy w korpo.

Pakiet startowy składał się z koszulki, chipu służącego do elektronicznego pomiaru czasu, który należało wpleść w sznurówki, opaski uprawniającej do wejścia na imprezę oraz kuponów zniżkowych, batonika energetycznego oraz żelu pod prysznic [:)]



Można było też wziąć udział w specjalnie przygotowujących do biegu treningach, na niektórych testowało się obuwie NIKE. Niestety ja osobiście potrenowałam biegając po swojej okolicy, ze słuchawkami na uszach, w swoich rozpadających się i wysłużonych butach.

Cała impreza zaczynała się w Parku Fontann na Podzamczu o godzinie 16.00, jednak sam bieg zaplanowany był na 21.00. Założeniem całej imprezy było uczestnictwo tylko i wyłącznie kobiet w okrągłej liczbie 6 tysięcy.

Ja zawitałam na imprezę ok 19.30. Wysiadając z autobusu od razu uderzyły we mnie mocne rytmy miłej dla ucha muzyki. Wszędzie krążyło stado kobiet, bardzo często wspomagane przez płeć męską - niestety tylko zza bramek.

Na pierwszy rzut oka dobra organizacja, szatnie, depozyty, duża ilość toalet. Bliżej godziny 21.00 robiło się coraz chłodniej. Niestety ze względu na zbyt duże kolejki nie udało mi się dostać do żadnej ze stref relaksu. Obserwując z daleka wyglądało to bardzo fajnie.
Koło 21 zaczęła się rozgrzewka prowadzona przez koleżanki z Holmes Place a sam bieg ruszył o 21.30, czyli z pół godzinnym opóźnieniem. Niestety zawarły się w tym dwa minusy:
1. całe opóźnienie biegu wpłynęło na utrudnione powroty do domów - moja osoba czekała pół godziny na autobus, bo nie zdąrzyła na ostatni dzienny;
2. po krótkiej rozgrzewce było trzeba czekać ok 20 minut na start biegu, co skutkowało tym, ze organizm wychłodził się do czasu startu.
Niesamowicie wiało od strony Wisły, co potęgowało chłód.



Cały bieg fajnie zorganizowany. Dodatkowe pętle trochę mnie rozczarowały, jednak ogólnie zabawa i atmosfera biegu przypadły mi bardzo do gustu :)
Na metę wbiegało się po czerwonym dywanie, w blasku fleszy, a zaraz za metą dostawało się butelkę wody oraz fajnie zapakowany, pamiątkowy medal. No i można było zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie na ściance :)



Pozdrawiam,
diabelnieanielska

niedziela, 16 czerwca 2013

[ zakupy allegro ]

Zacznę od tego, że jakoś specjalnie nigdy nie ciągnęło mnie do tego, aby się w jakikolwiek sposób obwieszać milionem bransoletek, pierścionków, kolczyków czy naszyjników. No właśnie.. nigdy, aż do weekendu tydzień temu. Ale zacznę od początku..

W ostatnim czasie bardzo polubiłam "e-marzenie" :) Często biegam po internecie, oglądam zdjęcia, zastanawiam się, jak fajnie byłoby mieć spódnicę do ziemi, sandałki na koturnie itp. Jednak nigdy nie pomyślałam nawet o kupnie takich rzeczy. Jestem z natury "centusiem" i faktycznie zawsze kupowałam te rzeczy, które w danej chwili były mi niezbędne. Podstawowy zestaw ciuchów, podstawowy zestaw kosmetyków, podstawowy zestaw biżuterii.

Aż mnie wreszcie puknęło i dokładnie kilka dni temu dotarła do mnie paczka z biżuterią zakupioną na allegro. Zapożyczę zdjęcia z internetu, bo moje własne wyszły kiepsko a faktycznie biżu na żywo nie odbiega niczym tej na zdjęciach :)
zatem przedstawiam:

1. Naszyjnik miętowy, przepiękny kolor, dosyć lekki, pięknie prezentuje się do zarówno sportowych, jak i eleganckich outfit'ów

2. Skórzana bransoletka z dwoma sercami, urocza i pasująca "do wszystkiego"

3. Minimalistyczna bransoletka rzemykowa z nieskończonością. Troszkę jednak za duża na moje szczupłe nadgarstki.
4. Na koniec zestaw bransoletek, które można nosić osobno lub ze sobą łączyć.. 


Jak widać dość klasycznie i bez przepychu :-) 
Jednak troszkę w tym prawdy, że dopiero zakupy dają szczęście :) w moim przypadku zdecydowanie to prawda.

Czekam jeszcze na zegarek polecany przez blogerki. Mam nadzieję, że będzie równie zachwycający co na zdjęciach.

Pozdrawiam,
diabelnie-anielska

[ niedzielne szaszłyki ]

Szaszłyki są daniem dość czasochłonnym jednak wartym poświęconego czasu. Poza tym, mi osobiście,  kojarzą się z obiadami w leniwe niedziele u moich rodziców z czasów, gdy byłam jeszcze piękna i młoda J


SKŁADNIKI:
Kolorowe papryki
Pieczarki
Pierś z kury
Cebula
Patyczki do szaszłyków
Ziemniaki
Przyprawy: przyprawa do ziemniaków, sól, pieprz, przyprawa do kurczaka, tandoori masala, czosnek mielony
Odrobina oliwy z oliwek

PRZYGOTOWANIE:
1. Kroimy kurczaka na kawałki i obsypujemy przyprawami z każdej strony, wrzucamy do lodówki na jakiś czas, aby kura przegryzła się z przyprawami;

2.Kroimy paprykę, cebulę, pieczarki;

3.Obieramy ziemniaki, kroimy na kawałki i zanim wrzucimy je do pieczenia troszkę je podgotowujemy;

4. Nadziewamy nasze składniki na patyczki wedle uznania;

5. Delikatnie podsmażamy nasze szaszłyki na patelni z odrobiną oliwy i przerzucamy do blaszki. Wstawiamy do piekarnika na temp. ok 150 stopni; 

6. Gdy ziemniaki się zagotują odlewamy wodę, wyrzucamy je na blaszkę, obsypujemy przyprawą do ziemniaków i wrzucamy do piekarnika;

7. Czas pieczenia bliżej nieokreślony. Po prostu kiedy uznamy, że szaszłyki są ok i ziemniaczki już się upiekły możemy podawać do stołu.



Rada: co jakiś czas polecam przemieszać ziemniaczki na blaszce, żeby fajnie się podpiekły z każdej strony J

EFEKT FINALNY:




SMACZNEGO!

niedziela, 9 czerwca 2013

[ truskawkowe niebo w gębie, czyli lekkie ciasto truskawkowe ]

Dziś przedstawiam Wam przepyszne ciasto z przepisu mojej mamy. Zrobiło furrorę w mojej pracy jako ciasto imieninowe. W końcu, powiedzmy sobie szczerze - kto nie kocha truskawek? :)



SKŁADNIKI:
4 jajka
Szklanka mąki
Szklanka cukru
Śmietana 30% (np. z Biedronki)
Żelatyna
2 galaretki truskawkowe
Truskawki
Opcjonalnie kwasek cytrynowy i trochę przegotowanej wody do nasączenia ciasta

KOLEJNOŚĆ WARSTW:
Biszkopt, bita śmietana z truskawkami, biszkopt, bita śmietana z truskawkami, pokrojone truskawki, galaretka.

PRZYGOTOWANIE:
1. Pokroić część truskawek i zalać je w pudełku jedną galaretką przygotowaną z 0,5 szklanki wody. Wstawić do lodówki do stężenia. Ja robię to dzień wcześniej, wtedy mam pewność, że galaretka będzie idealna. Ten sposób powoduje, że gdy wymieszamy tak przygotowane truskawki z bitą śmietaną nie puszczą one tyle soku co zwykle. Wpłynie to przede wszystkim na efety wizualne J

2. Upiec biszkopt: oddzielamy żółtka od białek, ubijamy białka dodając cukier, po ubiciu na sztywno dodajemy żółtka i mąkę, miksujemy krótko i energicznie (można wymieszać delikatnie łyżką). Wykładamy ciasto do przygotowanej wcześniej blaszki, w moim przypadku jest to tortownica. Delikatnie wstawiamy do piekarnika. Ja aktualnie korzystam z piekarnika gazowego, stąd czas pieczenia jest bliżej nieokreślony, bo piekłam na tzw. oko i nosek J Po upieczeniu wystudzić.

3.Gdy biszkopt wystygnie kroimy go na części. W moim przypadku podzieliłam go na dwie części, przy niezawodnym użyciu cienkiej nitki.

4. 2 nie czubate, ale również nie płaskie łyżeczki żelatyny zalać zimną wodą i rozpuścić na małym ogniu – WAŻNE – nie dopuścić do wrzenia. Odstawić do wystygnięcia. Przygotować drugą galaretkę z mniejszej ilości wody niż przepisowo.

5. Pierwszą część biszkoptu włożyć z powrotem do tortownicy i nasączyć wierzchnią warstwę wodą z odrobiną kwasku cytrynowego.

6. Ubić śmietanę z 1 łyżką cukru.

7. Do ubitej śmietany dodać pokrojoną galaretkę z truskawkami oraz przygotowaną wcześniej, wystygniętą żelatynę. Energicznie wymieszać.

8.  Bitą śmietanę z dodatkami podzielić na dwie części. Pierwszą wyłożyć na nasączony wcześniej biszkopt. Po jej wyłożeniu położyć kolejną część biszkoptu, szybko go nasączyć i wyłożyć pozostałą część bitej śmietany. Tą czynność trzeba wykonać dość szybko, bo bita śmietana z żelatyną bardzo szybko zgęstnieje.

9.  Na wierzchu ułożyć pokrojone w plasterki truskawki. Gdy druga galaretka już się delikatnie zsiądzie i będzie konsystencji gęstego kisielu wylewamy ją na wierzch ciasta.
Wstawiamy do lodówki.

Gdy galaretka się dobrze zsiądzie jest gotowe do degustacji J


SMACZNEGO!

sobota, 8 czerwca 2013

[ początek ]

Witam wszystkich gości, którzy jednym kliknięciem zdecydowali się przenieść do mojego świata :-)

Postanowiłam odświeżyć moje relacje JA-BLOGOWANIE i rozpocząć prowadzenie bloga o wszystkim. Cały zasób moich sił i zainteresowań będę skupiała na ogólnie pojętym lifestyle'u.

Pisząc w skrócie: pracująca w korporacji, 27-letnia, oczekująca na odbiór mieszkania i zainspirowana światem kosmetyczno-blogowo-youtube'owym mężatka.

Witam serdecznie, całuję i zapraszam :-)