Eh :-)
ostatnio czas leci zdecydowanie za szybko. Mamy z Laurą bardzo duże zaległości w opowieściach, ale niestety z ręką na sercu - po prostu nie mam kiedy.
Po A - zepsuł mi się mój laptop przez co muszę spędzać czas przy komputerze męża a tego nie lubię i się przymuszam, gdy tylko czegoś BARDZO potrzebuję.
Po B - Laura nam chorowała dwa razy. Raz było to zwykłe przeziębienie, ale trwające z 1,5 tygodnia. A teraz właśnie skończyła przechodzić trzydniówkę i jeszcze nie zeszły z niej plamy po wysypce.
Po C - w końcu zaczęłam narzekać na brak czasu :) do tej pory Laura była absorbująca, ale teraz często przechodzi samą siebie :-)
Mogłabym się tłumaczyć dalej, ale codziennie gdy myślę o tym ile mam do zrobienia to niestety blog spada na dalszy plan. Teraz jeszcze dużymi, wielgaśnymi krokami zbliżają się urodziny Laurki, więc dodatkowa rzecz spędza mi sen z powiek :-)
Jeśli chodzi o mnie i maleństwo.... maleństwo rośnie i ma się wspaniale :) Byłam 19 lutego na usg. Na ten czas dziecię miało już 2,5 cm i pięknie pomachało mi na przywitanie :-)
Zdjęcie jest po prostu przegenialne :-)
A moja torbiel? Zmniejszyła się o połowę - JUPI! :-)
Mdłości zwalczam lekami, więc po pół godziny od wzięcia tabletki jestem zdatna do życia.
No i na obecną chwilę to tyle :)
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku.
Pozdrawiamy :)