Cześć :-)
Jestem Laura i wczoraj o 17:40 minął tydzień odkąd jestem na świecie! Ale fajnie :-) Co nie?
Od ubiegłej środy jesteśmy już w naszym mieszkanku. Podróż ze szpitala była stresująca, bo chwilę przed wyjściem pokłuli mnie igłą, żeby zrobić mi ostatnie badania. Potem rodzice ubrali mnie w mój nowy, czerwony kombinezon Myszki Minnie i włożyli mnie do fotelika samochodowego. Troszkę się bałam, ale jak tylko tatuś zapalił silnik samochodu byłam już spokojniejsza. Chyba polubię jeżdżenie samochodem. Silnik tak fajnie mruczy, buja mną jak u mamy w brzuszku i mogę obserwować świat za oknem.
Pierwsza podróż bardzo mi się podobała a mamusia i tatuś dzielnie dali sobie radę. Jestem z nich dumna!
Pierwszy tydzień minął nam bardzo szybko. Jak tylko mi źle to mamusia sprawdza moja pieluszkę, przewija albo daje mi jeść i czule do mnie wtedy mówi. Opowiada mi co robi, żebym się nie bała. A jak już jestem najedzona to tatuś mnie nosi na rękach i przytula, żeby mnie nie bolał brzuszek. Lubię wtedy puszczać bączki i tata się wtedy cieszy :)
Staram się dużo spać. Budzę się tylko na jedzonko i zmianę pieluszki. Czasem sobie dłużej poleżę u taty na brzuchu jak nie jestem jeszcze zmęczona i śpiąca. Jak śpię to mama kładzie mnie do mojego łóżeczka, ale i tak najbardziej lubię jak nad samym rankiem, gdy za oknem dopiero się rozjaśnia mamusia karmi mnie leżąc w łóżku i potem razem zasypiamy.
Mamy też już za sobą pierwsze kąpiele. Tatuś mnie trzyma a mamusia myje. Na początku mi się nie podobało, ale teraz już jest coraz fajniej. Nie lubię tylko jak mamusia przemywa mi oczka i pępuszek. Wtedy sobie krzyczę, ale tylko trochę. Najfajniej jest jak tatuś wyciąga mnie z wody a mama otula miękkim ręcznikiem tak, że wystają mi tylko oczka :-)
Była też u nas w piątek Pani położna. Powiedziała, że wszystko z nami dobrze i jest bardzo zadowolona. A potem tatuś pojechał do urzędu i od piątku jestem oficjalnie Laurką.
Dziwni Ci rodzice - cały czas mnie całują i mówią, że jestem słodziak i chcieliby mnie schrupać. A jak zrobię kupkę to się śmieją i mówią, że jestem mały smrodziak po czym mnie jeszcze mocniej przytulają. Fajnie tak :-) A dziś rano mama musiała mnie kilka razy przewijać, bo jak tylko założyła mi czystą pieluszkę to znów robiłam kupkę. A raz to nawet nie zdążyła założyć i wszystko poleciało na przewijak :) hehe a ona się tylko śmiała :) i tatuś jak przybiegł to powiedział, że potrąci mi z kieszonkowego za te pieluszki. Nie wiem co to znaczy, ale potem znów mnie całowali.
pozdrawiam,
Laura
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz