poniedziałek, 29 czerwca 2015

[ prezent od HIPP cz.2 ]

Wraz z ukończeniem przez Laurę 3 miesięcy zaczęłyśmy dostawać kolejną turę paczek niespodzianek od firm zajmujących się żywieniem dzieci :-) w TYM poście przedstawiłam Wam paczkę, którą otrzymałyśmy z Laurą od firmy HIPP. W paczce znajdowały się dodatkowe kupony - na dodatkowe pudełko i zniżki na jedzenie i produkty kosmetyczne marki HIPP do zrealizowania w Rossmannie. 

Szczęśliwym trafem udało mi się w ubiegłą środę zawitać na chwilę do Rossmanna w Wola Park. Do mojego koszyka trafiły produkty Hipp. Szkoda tylko, że w asortymencie nie mieli produktów kosmetycznych tej firmy, bo miałam ochotę je wypróbować. Kupony są ważne do 30.06, więc nie wiem czy będę miała jeszcze okazję zawitać do Rossmanna a tym bardziej znaleźć ten sklep z produktami kosmetycznymi Hipp. 

W każdym razie kilka produktów udało mi się dorwać. Odebrałam też dodatkową paczkę. Chciałabym zatem zaprosić Was do obejrzenia jej zawartości :-)


Realizując kupony ze zniżką 20% wybrałam do przetestowania:
- musy owocowe "Owocowa Chwila" - jabłko-banan
- herbatka&sok z dzikiej róży z sokiem z czerwonych owoców
- sok - soczysta marchew
- potrawka z ziemniaczkami i królikiem
- dynia z ziemniakami
- morele


W dodatkowym pudełku od Hipp znalazła się kolejna łyżeczka - tym razem niebieska :), sok ze słodkich jabłek oraz dynia z indykiem.

Do tego folder opisujący ekologiczność produktów Hipp i list przewodni. 

Cieszę się, bo miałam w planach testowanie tego typu słoiczków. Wszystkie mają długi termin ważności i spokojnie zdążymy je wykorzystać, gdy zaczniemy wprowadzać Laurze stałe dania :-)

Jak Wam się podoba paczuszka i zakupy?

pozdrawiam,
diabelnieanielska

czwartek, 25 czerwca 2015

[ Laura rośnie. A co u mnie? ]

No właśnie.

Laura ma już 3 miesiące. Wiem, że wszystkie matki to powtarzają, ale ja na prawdę nie wiem kiedy to zleciało. Z każdym dniem patrzę na nią i dostrzegam jak bardzo się zmienia, jak rośnie, jak duże robi postępy w rozwoju. Czasem aż jest mi smutno, że to tak szybko mija i kompletnie nie zazdroszczę mężowi, że podczas gdy on jest w pracy aż tyle ucieka mu z obserwacji postępów naszej ślicznotki. 

A ja? Ja czuję się dobrze. Wzięłam się za siebie i ćwiczę z Jillian Michaels. Robiłam wyzwanie 30 dniowe. Zrobiłam 19 dni (z kilkoma dniami przerwy w międzyczasie na chorowanie lub odpoczynek) i dopadły nas upały przy których po prostu NIE DAŁO SIĘ żyć a co dopiero ćwiczyć. A teraz jak już zrobiło się chłodniej to się przeziębiłam i poza czasem, gdy zajmuję się Laurą padam ze zmęczenia na twarz. Katar, ból nosa i gardła mnie dobijały :-( Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się wrócić do ćwiczenia, bo na prawdę czuję efekty. 

Szykujemy się powoli do chrzcin. Muszę ubrać siebie, Laurę, męża i zorganizować wszystko pozostałe. Jakoś brak mi na razie chęci bawienia się w to i zapewne zrobię wszystko na ostatnią chwilę.

I tak, jak do tej pory Laura pozwalała mi zrobić w domu praktycznie wszystko tak teraz już nie mam tak wesoło i gdy uda mi się ogarnąć mieszkanie w ciągu jednego dnia to jest to mega sukces. Córcia lubi się bawić. Oczywiście sporo bawi się sama, ale częściej woli bawić się z mamusią. Lubi gdy poświęca się jej czas i uwagę. Muszę zacząć z tym walczyć, bo niedługo nie będę mogła nic zrobić bez tej przylepy.

Powoli zamieniłam się też w małą ogrodniczkę-balkoniczkę. Zrealizowałam plan, który krążył w mojej głowie odkąd wprowadziliśmy się "na swoje". W ubiegły weekend na moim balkonie wyrosła plantacja :) Pietruszka i mięta w formie sadzonek już się rozrastają a szczypiorek i koperek w formie nasion czekają na wyrośnięcie - już zaczęły kiełkować co niezmiernie mnie raduje :) planuję dosadzić jeszcze jarmuż :) Marzą mi się jeszcze jakieś kwiaty, ale nie wiem czy jestem gotowa patrząc na to, że dotychczas wszystkie moje kwiatki umierały śmiercią tragiczną. No nic. Zobaczymy jak to będzie. Na szczęście kupiłam mądre, samonawadniające się doniczki to przynajmniej troszkę mi będzie łatwiej :)

No i tyle. Nie ma co się oszukiwać - moje aktualne życie toczy się wokół Laury. Dobrze, że już lato :) Jak tylko wyzdrowieję do końca i będzie znów ciepło planuję pójść z kocem do parku i spędzić tam z córcią pół dnia, albo cały, a co!

buziaki,
diabelnieanielska

wtorek, 23 czerwca 2015

[ Opowieści Laury - mam już 14 tygodni ! ]


Cześć wszystkim :-)

Jak możecie zaobserwować na kolażu w tym tygodniu sporo wariowałam :-) Nauczyłam się obracać w łóżeczku o 90 stopni i często ląduję w pozycji z nóżkami wiszącymi po drugiej stronie szczebelek. Na zdjęciu w czapeczce, bo mama smaruje mi główkę olejem kokosowym - nadal walczymy z ciemieniuchą. Czapeczka założona w stylu na "robotnika z budowy", bo jak się dużo wiercę to mi tak spada. Tata nazywa mnie wtedy "Grażyną". Nie wiem dlaczego :-) No i możecie zaobserwować moje fachowo zapięte przez tatusia body - z trzech guziczków tylko jeden, bo bez sensu zapinać wszystkie skoro i tak zaraz będzie trzeba rozpinać ;-) 

Umiem przewracać się na lewy boczek i robię to bardzo chętnie i bardzo często. Przewracania na prawy boczek jeszcze się uczę, ale pilna ze mnie uczennica, więc mam nadzieję, że niedługo będę już mogła fikać na dwa boczki.

Leżąc sobie na mojej macie albo w łóżeczku coraz chętniej sięgam po istniejące tam zabawki. W części jeszcze sięgam po nie nieświadomie - po prostu zahaczam czasem o nie rączkami, ale jak już złapię to trzymam i próbuję zjeść :)

Co za tym idzie - ślinię wszystko wokół mnie :) Swędzą mnie dziąsełka i w buzi praktycznie cały czas coś trzymam. Jak jem to trzymam cycusia mamy a po jedzeniu albo smok albo rączki (ostatnio włożyłam 7 paluszków za jednym razem) albo zabawki albo pieluszkę. Po prostu wszystko. Mamusia kupiła nawet taką silikonową szczoteczkę do ząbków, którą nakłada sobie na palec i masuje mi dziąsełka i wtedy się uśmiecham bo mi przyjemnie :)

W tym tygodniu miałam również swoje pierwsze imieniny :) obeszło się bez świętowania, bo tata powiedział, że za mała jestem na obchodzenie imienin. Mimo wszystko dostałam życzenia od babć :)

Jesteśmy też na końcówce eksperymentów z pieluszkami. Na razie najlepiej sprawują się pieluszki firmy pampers z serii premium care. Niestety jak mama zobaczyła ich cenę w Rossmannie to złapała się za głowę, bo są dwa razy droższe niż biedronkowe Dada.

Jeśli chodzi o spacery to ostatnio rzadko wychodzimy. Jest dosyć zimno, deszczowo a jeszcze w tym tygodniu mamusia się rozchorowała. Bała się bardzo że mnie zarazi, ale na szczęście w mleczku daje mi tyle odporności, że mnie nie złapało. Teraz jest już zdrowa i bez kataru. A jak bez kataru to i się wysypia. A jak się wysypia to jest szczęśliwa i znów ma siłę się cały dzień mną zajmować i się ze mną bawić. 

Odbyliśmy też w końcu moją pierwszą rehabilitację. Pani rehabilitantka była bardzo miła. Rozmawiała z nami i pokazywała mamusi i tatusiowi jak mnie obsługiwać i się ze mną bawić, żeby minimalizować moją asymetrię. Mamusia wdraża w życie wszystko co powiedziała Pani na spotkaniu, więc w ciągu dnia dużo ćwiczymy przy każdej okazji. Za tydzień kolejna wizyta i wtedy już będę miała chyba więcej ćwiczeń z Panią rehabilitantką. Jesteśmy dobrej myśli.

A na koniec zdjęcie z mojej zabawy w chowanego. Jeszcze nie za bardzo mi wychodzi, ale jak mówi tata: pierwsze śliwki robaczywki! :-)



Czołem!

Wasza Laurka :-)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

[ shinybox maj 2015 ]


Z całkiem sporym opóźnieniem w końcu dopadłam aparat i zgrałam zdjęcia Shinyboxa. Została już tylko jedna paczka, którą najprawdopodobniej dostanę na dniach.

W tym pudełku znalazły się takie oto kosmetyki.


Na początek oczywiście kilka ulotek, zniżek itd. Tym razem niezbyt interesujące.


A w środku:

1. THALION Krem nawilżający z Oceosomami. Wg producenta ma zapewnić nawilżenie i  odbudowę bariery ochronnej naskórka cery suchej. Skóra ma być odżywiona i nawilżona. Zanim zacznę używać go muszę skończyć mój krem z Sylveco, który aktualnie testuję. Zainteresowana jestem wszystkimi kremami, które obiecują odżywienie i nawilżenie, bo jestem posiadaczką przesuszonej skóry twarzy.
Produkt pełnowartościowy 50 ml = 160 zł. Produkt w pudełku o pojemności 15 ml = 48 zł

2. YASUMI Gąbka naturalna konjac służąca do oczyszczania i masażu twarzy i ciała. Ma stymulować przepływ krwi i dokładnie oczyszczać. 
O gąbkach konjac słyszałam już bardzo dawno temu jednak jakoś nigdy nie było mi po drodze, żeby się z nią zapoznać. Teraz będzie ku temu dobra okazja.
Produkt pełnowartościowy 19,90 zł za sztukę.

3. BEAUTY NATURALIS Aronia balsam do ciała wzmacniający naczynka. Co prawda z balsamami nie jest mi po drodze jednak przetestuję choćby z ciekawości. Po ciąży mam kilka pajączków na nogach i ciekawa jestem czy zadziała jakieś cuda. 
Produkt pełnowymiarowy 18,00 zł


4. INDIGO Lakier do paznokci o kolorze czerwonym. Ładnie prezentuje się na paznokciach, ma dobrą konsystencję. Jako, że używam seche vite to trzyma mi się na paznokciach tyle samo ile inne lakiery. 
Produkt pełnowartościowy 16,00 zł

5. MARIZA Pomadka do ust Mariza Selective. W opakowaniu kolor pomadki mnie zachwycił. Bardzo ładna brzoskwinia. Niestety - albo i stety na ustach kolor wychodzi bardziej różowo-landrynkowy, który o dziwo też jest ładny i ostatnio często go noszę, bo nie jest jakiś bardzo nachalny. Do tego pomadka pięknie pachnie truskawkami :-)
Produkt pełnowymiarowy 16,60 zł.

6. Gratis w postaci maseczki siarkowej antytrądzikowej z BARWA. U mnie akurat nie jest to produkt trafiony, bo nie mam trądziku. Produkt trafi zapewne do kogoś potrzebującego :)

7. Najciekawszy produkt z całego pudełka nazwany "Gustowne" lusterko do Twojej torebki od marki Venezia.... Pamiętacie takie przypinki, które czasem nosiło się w młodości? Ja takie miałam np na studniówce... To coś takiego. Nie nazwałabym tego gustownym. Tyle w temacie. 

Podsumowując:
118,50 zł to cena faktyczna produktów w pudełku. Różnica w cenie pomiędzy tym co zapłaciłam a tym co dostałam wynosi 69,50 zł. Całkiem nieźle. Jednak jakoś euforia z każdym kolejnym pudełkiem chyba opada. Czekam czym zaskoczy mnie ostatnie pudełko które otrzymam. 

Po ostatnim pudełku pokuszę się prawdopodobnie o podsumowanie wszystkich pudełek które otrzymałam. 

pozdrawiam,
diabelnieanielska

piątek, 19 czerwca 2015

[ Prezent od HIPP ]

Cześć :)

Pamiętacie jak przedstawiałam Wam prezenty, które otrzymałam - a właściwie Laura otrzymała od BebiProgram i BebiClub? Pisałam o tym TUTAJ

W ostatnich dniach otrzymałam przesyłkę od HIPP. Tak jak w przypadku BebiProgram i BebiClub wystarczyła rejestracja na ich stronie. Sami zobaczcie co się znalazło w paczce.


W środku znalazłam przede wszystkim list przewodni o tym, co znalazło się w pudełeczku. Na odwrocie listu znalazłam 13 kuponów rabatowych do Rossmanna na produkty HIPP - zarówno kosmetyczne, jak i spożywcze dla maleństwa. Na pewno je wykorzystam i jak tylko opuści mnie przeziębienie to udam się na wycieczkę. Tym bardziej, że HIPP dołączył też dodatkowy kupon na jeszcze jedną paczkę dla maluszka, którą trzeba odebrać osobiście w Rossmannie. Super sprawa. Ciekawa jestem co będzie zawierała ta paczka :-)

Kolejną rzeczą jaką odnalazłam w paczce jest poradnik na pierwszy rok dziecka. Na razie jestem na etapie zapoznawania się z nim i muszę przyznać, że na prawdę zawiera ciekawe informacje :)

W pudełeczku znalazłam również słoiczek obiadkowy "Młoda marchew z ziemniaczkami" wraz z pierwszą łyżeczką dla Laury :) Jak na prawdziwą księżniczkę przystało łyżeczka jest różowa :-)

Świetna sprawa! Już się nie mogę doczekać zakupów i paczki z Rossmanna.

A Wy rejestrujecie się na tego typu stronach?

pozdrawiam,
diabelnieanielska

środa, 17 czerwca 2015

[ Opowieści Laury - mam już 13 tygodni ! ]


Cześć i czołem!

Dziś piszę do Was wylegiwując się na mojej ukochanej edukacyjnej macie :-) Ostatnio na farmę nawet dołączyła świnka :) Lubię ją turlać obok siebie, a jak ją złapię to nawet udaje mi się ją troszkę poobgryzać :-) 

Robię się coraz bardziej świadoma swoich rączek. Łapię wszystko wokół i wkładam do buzi. Umiem też przewrócić się już na boczek. Co prawda jak mi się nie udaje to się strasznie denerwuję, ale jak już się uda to jestem szczęśliwa :) Dużo też odpycham się na leżąco nóżkami. Wczorajszej nocy obróciłam się w łóżeczku o 180 stopni. Tata nie mógł uwierzyć i myślał, że to mamusia po prostu mnie w łóżeczku w drugą stronę ułożyła. 

Z zakupu fotela na razie nic nie wyszło. Mamusia stwierdziła, że poczeka aż cioci skończy się urlop i pojadą razem na zakupy do IKEI i do Smyka. A dlaczego do smyka? A no dlatego, że już 19 lipca zostanę ochrzczona i mama z ciocią mają upatrzoną sukieneczkę dla mnie :) Rodzice byli w kancelarii parafialnej i "zabukowali" mi termin. Mamy też już upatrzoną restaurację na obiad po mszy. W sumie to już też mamy zrobioną rezerwację. Tak więc za lekko ponad miesiąc będę już dzieckiem Bożym. 

W czwartek przyjechała babcia. Pojechaliśmy więc najpierw po babcię na dworzec a potem do cioci. Co prawda byłam już trochę zmęczona, bo było już koło 20.00, ale pobawiłam się jeszcze i dopiero po godzinie przypomniałam sobie, że tak na prawdę to powinnam już spać. I tak jak zaczęłam marudzić to dopiero o 23.00 udało się mamie mnie ululać do spania. 

A w sobotę natomiast przyjechał dziadek :) Przyjechał do nas razem z ciocią na mecz. Super jest tak się bawić. Wszyscy się do mnie uśmiechają a ja odwdzięczam się tym samym :) Mam szczęście, że mnie tak mocno wszyscy kochają :) W niedzielę zrobiliśmy sobie wszyscy wycieczkę. Tatuś został w domku, bo miał trochę pracy a mamusia zabrała mnie do cioci u której był dziadek i wujek. 
Mama troszkę się obawiała, bo jechałyśmy pierwszy raz same. Ja siedziałam z tyłu, tyłem do kierunku jazdy i mamusia mnie nie widziała. Siedziałam grzecznie całą drogę i mama aż myślała że śpię a ja po prostu bawiłam się moją zabawką :-) Dojechałyśmy bezproblemowo. Po obiedzie pojechaliśmy wszyscy razem do parku przy Pałacu w Wilanowie. 

Jak widzicie mieliśmy bardzo intensywny tydzień. 

Za oknem w tym tygodniu żar lał się z nieba. Nie zniosłam tego najlepiej. Byłam marudna, nawet bardzo. Ale wiem, że mamusia, tatuś i inni też strasznie się zmęczyli tymi upałami.

W sobotę mieliśmy też mieć pierwszą rehabilitację o której pisałam w ubiegłym tygodniu. No i nie udało się, bo dzień wcześniej zadzwonił Pan i powiedział, że nasza Pani rehabilitantka nie będzie w tym dniu obecna. Mama się zdenerwowała i powiedziała Panu co sobie myśli na ten temat. Nie po to jest to opieka prywatna za którą rodzice płacą, żeby oni ot tak przekładali sobie już drugie spotkanie z rzędu, bo Pani rehabilitantki nie ma. Mamy zdaniem powinni zapewnić zastępstwo. No nic. Może w tym tygodniu się uda.

W ogóle to od naszej wizyty u lekarza mama podporządkowuje się do zaleceń Pani neurolog odnośnie kładzenia mnie w odpowiedniej pozycji. No i mama mówi, że widzi, że trochę się polepszyło. Mam nadzieję, że na usg też wyjdzie wszystko ok. Główkę już trzymam mocniej, nie odchylam tak bardzo do tyłu. Jak przewracam się na boczek to już głowa nie odchyla mi się tak mocno i nie wyglądam jak sphinx. :)

Mieszkam już w swoim pokoju od tygodnia. Bardzo mi się to podoba :-) Jak się w nocy budzę to mamusia albo tatuś zaraz do mnie przychodzą, zmieniają pieluszkę i potem mama mnie karmi.
Chodzimy też na spacery. Ostatnio znów spacery przesypiam. Może to dlatego, że u nas za oknem cały czas hałasuje budowa a w parku jest cisza i słychać tylko szum drzew oraz śpiew ptaków. Do tego mnóstwo świeżego powietrza i od razu śpi się mi lepiej. Mama w tym czasie albo spaceruje albo siada na ławce i czyta książkę.

Mama też sporo ostatnio mi czyta. Nawet w ciągu dnia czytamy baśnie i to nie tylko o księżniczkach, ale też o złych wilkach i krasnoludkach. Potem mama pokazuje mi obrazki i tłumaczy co na nich jest. I dużo też mama mi śpiewa. W repertuarze ma swoje ulubione piosenki - ostatnio Starego Dobrego Małżeństwa i trochę piosenek dziecięcych. Polubiłam jak mama mi śpiewa Kleksografię :)

To chyba tyle w tym tygodniu :)

Buziaki,
Laurka

wtorek, 9 czerwca 2015

[ Opowieści Laury - mam już 12 tygodni ! ]


Za równo tydzień będę miała 3 miesiące :-) duża już ze mnie panna. 

Ten tydzień przyniósł troszkę zmian. Przede wszystkim mieszkam już w swoim pokoju :-) Na razie zmiana polegała tylko na przeniesieniu mojego łóżeczka i komody z przewijakiem z sypialni rodziców do mojego pokoju. Może w ciągu najbliższego tygodnia dorobię się też fotela na którym mama będzie mogła mnie karmić, bo na razie to nocą bierze mnie do sypialni a potem odkłada mnie do łóżeczka. Tak kursuje sobie między pokojami. Upatrzyła sobie fotel Strandmon z IKEA. 


Pocztą przyszła też naklejka na moją ścianę i może w weekend rodzice znajdą chwilę aby je przykleić :) 

Wraz ze zmianą pokoju i może trochę z tytułu strasznych upałów, które były w tym tygodniu zmieniło się moje nocne spanie. Przesypiam około 4-5 godzin a potem budzę się co dwie godziny. Mamie troszkę to doskwiera, ale tata dzielnie ją rano zmienia przy opiece nade mną i mama może sobie rano troszkę odespać nocne wstawanie. 

W czwartek było Boże Ciało. Pojechaliśmy z rodzicami do Piastowa na mszę i procesję. Było strasznie ciepło. Rodzice opalili się na twarzach i karku. Potem się tylko naśmiewali z siebie nawzajem, bo bardzo śmiesznie wyglądali. Całą mszę i prawie całą procesję przespałam. A jak już się obudziłam to byłam grzeczna i nawet po kościele tata zabrał nas na lody :) To znaczy mamę zabrał, bo ja jeszcze jestem za mała na takie smakołyki. Jak wróciliśmy do mieszkania to byliśmy tak zmęczeni, że przespaliśmy prawie całe popołudnie :-) Dawno tak wszyscy nie wypoczęliśmy. 

W sobotę natomiast pojechaliśmy na pobliskie glinianki. Rodzice umówili się ze znajomymi na wypoczynek nad wodą. Wzięli nawet ze sobą moją farmę - matę edukacyjną, żebym się nie nudziła. Ale ja i tak się nie nudziłam, bo wszyscy ze mną rozmawiali i zabawiali :-) Fajnie tak spędzać czas na powietrzu jak jest ciepło. 

Cały weekend minął nam na wypoczynku :-)

W tym tygodniu nauczyłam się też nowej sztuczki. Jak leżę to potrafię się już odpychać nóżkami. Mama się śmieje, że jak będę się tak odpychała na przewijaku to wyrżnę główką w ścianę i mi się w głowie poprzewraca, ale ja wiem, że się ze mną tak droczy - uśmiecha się wtedy do mnie i się razem śmiejemy :-)

W ogóle dużo się z mamą śmiejemy :) Lubię jak mama ze mną rozmawia, czyta mi baśnie jak jem. Ja też się strasznie rozgadałam. Co prawda do pierwszych słów jeszcze mi daleko, ale pierwsze "moje" rozmowy mam już za sobą. Rozmawiam z mamą, tatą, dziadkami, ciociami, wujkami, ale najwięcej to chyba sama ze sobą rozmawiam :-)

Zawzięcie też zaczęłam żuć swoje piąstki i paluszki u rąk. Mama aż się czasem denerwuje bo wszystko wokół mam zaślinione. A do tego potrafię czasem wsadzić paluszki tak głęboko, że aż się krztuszę. 

Dużo się też ruszam. Mamie ciężko uchwycić mnie na zdjęciach bez opcji "sportowej", bo inaczej wszystko się rozmazuje. 

W tym tygodniu pierwszy raz udało mi się też obsiusiać sofę w salonie. Mama z radością na twarzy zdjęła mi pieluszkę w celu założenia suchej i stwierdziła, że da mi troszkę pobrykać z gołą dupcią. Schyliła się tylko do wózka, żeby wziąć ceratkę a ja w tym czasie już zdążyłam nasiusiać :-) 

Udało nam się też dostać w końcu do neurologa, bo rodzice zaczęli się martwić tym, że tak bardzo odchylam główkę do tyłu i potrafię leżeć na brzuszku bardzo długo a z tego co mówił wujek Piotrek - nasz przyszły rodzinny lekarz - dzieci w moim wieku trzymają główkę około kilkunastu sekund. Tak więc pojechaliśmy do Pani doktor. Ta mnie zbadała i powiedziała, że mamusia musi mnie kłaść więcej na lewym boczku nawet jak mnie karmi, bo mam już delikatną asymetrię. Wypisała nam też skierowanie na usg przezciemiączkowe na które idziemy dopiero  30 czerwca, bo wcześniej nie było terminów. No i najważniejsze - od następnej soboty przez 6 tygodni będziemy co tydzień chodzić na rehabilitację. Rodzice troszkę się zmartwili. Najbardziej mamusia przeżywa to usg, żeby było wszystko dobrze. Mamy nadzieję, że będzie ok.

I to chyba tyle w tym tygodniu :-)

pozdrawiam,
Laurka

wtorek, 2 czerwca 2015

[ Opowieści Laury - mam już 11 tygodni ! ]



No i 11 tygodni już za mną :-) 

W tym tygodniu mama miała swoje święto - Dzień Matki. Jako, że ja sama jeszcze jestem mało mobilna to poprosiłam tatusia, żeby z okazji jej święta kupił mamusi bukiet różyczek i zabrał mamusię na obiad do restauracji. Mama była strasznie szczęśliwa i mnie cały dzień całowała. Chociaż jak dłużej pomyślę, to ona cały czas mnie całuje i mówi, że mnie mocno kocha :-) Co prawda na deser w restauracji już nie mogła sobie pozwolić, bo zaczęłam marudzić, ale podobno od deserów to się tylko tyje, więc dzięki mnie mamusia będzie jeszcze zgrabniejsza :-) I w ogóle to był bardzo miły dzień, bo tatuś ma cały czas dużo pracy i tak przynajmniej mógł spędzić z nami więcej czasu.

Rodzice planują przenieść już moje łóżeczko ze swojej sypialni do mojego własnego pokoju. To znaczy prawie własnego, bo będę go dzielić z taty biurem. Fajnie będzie mieć pokój na spółkę z tatusiem. Będziemy mogli razem łobuzować jak mama nie będzie widziała :-) Na razie sypiam w swoim wózeczku, więc mama jest ciekawa jak zareaguję na taką zmianę. Na razie w ciągu dnia stara się mnie na każdą drzemkę odkładać do łóżeczka a nie do wózka i idzie mi całkiem nieźle. 

Tydzień temu opisywałam moje prezenty na Dzień Dziecka. Uwielbiam wszystkie! Na macie bawię się kilka godzin dziennie i powoli zaczynam łapać za otaczające mnie zabawki. Najbardziej lubię jednak wpatrywać się w lusterko na środku i patrzeć jaka ze mnie ślicznotka. Jak tata wraca z pracy to czasem kładzie się obok mnie i tak leżymy razem.

Pokochałam też kąpiele. Gdy tylko mama kładzie mnie na przewijaku w łazience już wiem, że szykuje się kąpiel. Mamusia myje mi buzię, rozbiera a potem tata bierze mnie na ręce i wkłada powoli do wody. I nawet jak chwilę wcześniej byłam marudna i niespokojna to tylko w momencie dotknięcia mojego ciałka z wodą momentalnie się uspokajam. Mama nawet czasem mi śpiewa piosenkę o kąpieli :-)

Uśmiecham się już całym moim bezzębnym uśmiechem. Rozsyłam uśmiechy na lewo i prawo. I zaczęłam już wydawać dźwięki przypominające gaworzenie :) Rodzice strasznie się cieszą, że jestem taka gadatliwa. Mama twierdzi, że zacznę szybciej mówić jeśli w ciągu dnia będzie do mnie dużo mówić a wieczorem po kąpieli czytać mi baśnie jak jem kolację.

Skupiam swój wzrok coraz dokładniej, wodzę wzrokiem jak rodzice chodzą po pokoju. Próbuję łapać rzeczy w rączki. Jak leżę na pieluszce to łapię jej rogi i wkładam do buzi. No i cały czas wkładam rączki do buzi i do oczu. Mama na noc zakłada mi rękawiczki, żebym się nie podrapała i tata rano mi je zdejmuje :) taką mamy umowę o której mama nie wiedziała :) i rano jak wstawała to myślała, że ja sama je zdejmuję :)

Powoli zaczynam też przewracać się na boczki. Najlepiej mi idzie jak podniosę pupcię do góry i wtedy od razu się przekręcam, ale muszę jeszcze trochę nad tym popracować :)

A w niedzielę przyjechali do nas znajomi rodziców z dziećmi (2,5 letnim Franiem i prawie rocznym Olkiem). Wszyscy razem poszliśmy na spacer do parku. A że w parku był plac zabaw to Franio bawił się na placu a my siedzieliśmy na trawce. Było bardzo fajnie :) Spędziliśmy kilka godzin na świeżym powietrzu. A potem wróciliśmy do naszego mieszkania, bo mama upiekła ciasto. Franio często mnie przytulał i mówił, że chciałby mieć taką siostrzyczkę. A na koniec to nawet powiedział, że chciałby z nami zostać :-)

Kto wie? Może ja też będę miała kiedyś braciszka?

pozdrawiam,
Laurka

poniedziałek, 1 czerwca 2015

[ pyszna tarta z budyniem i jabłkami a'la uśmiech teściowej ]

Parę ładnych lat temu miałam przyjemność przygotowania ciasta na pół-kruchym albo prawie biszkoptowym cieście o wdzięcznej nazwie "UŚMIECH TEŚCIOWEJ". Nie wiem skąd wzięła się ta nazwa, czy z tego, że jak teściowa zje kawałek to się aż uśmiechnie, że synowa tak dobrze piecze czy z tego, że czasem przekrój ciasta kojarzy mi się z rozjuszonym, ociekającym śliną pyskiem jakiegoś buldoga. Ot takie moje skojarzenia :) Ale do sedna. Ciasto było pyszne. Dziś przedstawiam Wam praktycznie identyczne ciasto jednak w formie tarty. Tarty to coś, co od jakiegoś czasu uwielbiam. Tak, więc - zapraszam!

ps. zanim zdążyłam sobie przypomnieć, że mam zrobić zdjęcie to został już ostatni, niezbyt wyględny kawałek :-(



Składniki:
300 g mąki
200 g masła o temperaturze pokojowej
100 g cukru pudru - dla nie lubiących zbyt słodkich ciast proponuję mniejszą porcję, ja dodałam ostatnio 60 g i jak dla mnie było nadal za słodkie
3 jabłka
cynamon do posypania jabłek
0,5 litra ugotowanego budyniu śmietankowego lub waniliowego przygotowanego wg instrukcji z opakowania

Przygotowanie:

1. Ugniatamy mąkę, masło i cukier puder. Gdy masa będzie gładka owijamy ciasto folią i wkładamy do lodówki na jakiś czas. 

2. Formę na tartę wykładamy na dnie papierem. Gdy ciasto się schłodzi 3/4 ciasta wykładamy do formy i nakłuwamy widelcem. Podpiekamy przez około 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.

3. W czasie pieczenia się ciasta gotujemy budyń i kroimy obrane jabłka w ósemki lub drobniej. 

4. Gdy ciasto się podpiecze wykładamy na nie jabłka, posypujemy wedle uznania cynamonem, zalewamy budyniem. Pozostałą część ciasta z lodówki ścieramy na dużych oczkach tarki do warzyw na wierzch ciasta. 

5. Pieczemy jeszcze 30-35 minut aż zrumieni się wierzch ciasta.

pozdrawiam,
diabelnieanielska