I kolejny tydzień za nami :-) Czas zdecydowanie przyspiesza co troszkę smuci mamusię. Mówi, że nie zdążyła nacieszyć się mną - taką małą kluseczką a już jestem taka duża i rosnę jak na drożdżach i niedługo wyrosnę z rozmiaru 62. Ja tam się nie zgadzam, bo według mnie cały czas jestem taka sama mała.
W ogóle jestem bardzo grzeczną dziewczynką. Bardzo się staram. Czasem tylko jak jestem zmęczona i nie mogę zasnąć to macham nóżkami i rączkami w każdą stronę i wtedy jeszcze bardziej się męczę i zaczynam płakać. Wtedy tatuś mnie bierze, przytrzymuje mi rączki i mnie tuli - wtedy się uspokajam i ładnie zasypiam. Rodzice próbują na noc mnie jeszcze zawiązywać w rożek robiąc ze mnie taki mały kokon. Ale ja się nie daję i szybciutko udaje mi się wyciągnąć rączki na wierzch. Wtedy mama z tatą się śmieją, że jestem mały Houdini :-)
Polubiłam również smoczek. Jak już jestem najedzona i szczęśliwa rodzice odkładają mnie do wózka albo łóżeczka to często mam tak, że chciałabym jeszcze pocmokać cycusia i wtedy rodzice dają mi smoczka. Ja sobie grzecznie cmokam i wtedy najczęściej zasypiam.
W ciągu dnia też czasem dostaję smoka. Czasem nie umiem go jeszcze dobrze przytrzymać i mi wypada z buzi. Jak leży blisko to staram się go złapać ustami i rodzice się śmieją, że wyglądam wtedy jak mała foka :)
Wieczorami, jak przechwytuje mnie tatuś po całodziennej opiece przez mamusię to gramy razem w gry na komputerze a potem oglądamy filmy. Mamusia w tym czasie najczęściej odsypia nocne wstawanie. Lubię z tatą oglądać filmy a najbardziej to się nie mogę doczekać oglądania meczy, które mi tatuś obiecywał jak byłam jeszcze u mamusi w brzuszku.
Z postępów rozwojowych to zaczęłam się ładnie uśmiechać i uczę się powoli gaworzyć. Łapię też rączkami wszystko co jest niedaleko, np mamę za włosy, tatę za włosy na klacie, pieluszkę na przewijaku, smoczek jak mam go w buzi itd. Wydaję z siebie też dziwne dźwięki. Jak leżę na przewijaku i mamusia do mnie mówi to ja wtedy piszczę i się uśmiecham - mama to lubi, bo widzę że wtedy też się uśmiecha :)
Wyskoczyły mi też jakieś krostki na twarzy i główce. Nie wiemy co to jest, bo mama nie używała na mnie żadnych nowych kosmetyków i nic nowego nie jadła, co mogłoby mnie uczulić. Myśleliśmy, że to może po pieczarkach, ale jadła je w tamtym tygodniu a wysypkę nadal mam. Chociaż to może trądzik niemowlęcy? Będziemy niedługo u pediatry, więc jak nie zejdzie to może pani doktor nam coś poradzi.
A ja i herbatka z kopru nadal się nie zaprzyjaźniłyśmy. Wczoraj nawet pokazałam mamie, że jej bardzo nie lubię. Mam już wypracowane dwa sposoby. Albo udaję że piję i wypuszczam wszystko kącikiem ust albo naprawdę piję a potem wymiotuję wystrzeliwując herbatkę z siebie na 10 cm do przodu zalewając wszystko wokół. Może mama w końcu zrezygnuje. Mówi, że to niby na brzuszek mi pomoże, ale ja coś czuję, że to jakiś podstęp.
W sobotę miałam gości od tatusia z pracy. Było bardzo fajnie. Dostałam śliczną bluzę i dwa body (jedno z napisem Love my dad, a drugie Love my mum) :-) Wujek Adaś ponosił mnie na rączkach a potem jeszcze ciocia Ania, ale troszkę się bałam i u cioci popłakałam się. Wszyscy na mnie znów patrzyli i się mną zachwycali :-)
A w weekend jedziemy do dziadków! Już nie mogę się doczekać, bo ma być piękna pogoda :-) :-) :-)
pozdrawiam,
Laurka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz